W
Stanach Zjednoczonych wszystko jest wielkie. W latach pięćdziesiątych
samochody były wręcz ogromne. Ale kiedy w 1957 roku zaprezentowano
nowego Cadillaca Eldorado Brougham, nawet Amerykanie złapali się za
głowy i zaniemówili. Był wielki (sześć metrów długości),
ale pod wzgłedem ceny i luksusu nie mógł się z nim równać
żaden samochód na świecie. Kosztował 13 500 dolarów, co w
tamtych czasach uznawano za cenę kosmiczną. Litr paliwa kosztował
wówczas sześć centów, a Amerykanie zarabiali około 4500
dolarów rocznie. Żeby kupić Cadillaca, musieliby odkładać
pieniądze przez trzy lata, nie wydając ani dolara. Za piękny dom
płacono 12 tysięcy dolarów, a nowy Rolls-Royce kosztował około 9
tysięcy dolarów. Na taki samochód jak Cadillac Eldorado
stać było jedynie najbogatszych ludzi, największe gwiazdy filmowe i
muzyczne oraz gangsterów.
Trzeba jednak przyznać, że był szczytem luksusu. Nie przewidywano
żadnych opcji dodatkowych. Wszystkie dostępne udogodnienia oferowano w
wyposarzeniu standardowym, co w tamtych czasach zapierało dech w
piersiach.
Oto, co oferował Cadillac Eldorado:
-sześć magnetycznych podstawek na kubki,
-trzymadełko na szminkę, grzebień oraz puder dla pań,
-dywaniki z jagnięciej skóry,
-rozpylacz perfum,
-elektroniczną pamięć ustawienia fotela,
-specialny system do odpalania bez użycia kluczyka.